Życie Hermiony Granger nie potoczyło się tak jakby sobie tego życzyła - wojna odcisnęła piętno na bliskich dziewczyny oraz na niej samej. Nie wszyscy uchowali się przy życiu ryzykując zdrowie by odbudować świat magii. Jest jednak osoba, która by odkupić swe winy pomoże dziewczynie odnaleźć siebie. A może po drodze oboje znajdą wolność? Notki regularnie co tydzień! O wszelkich zmianach poinformuję.
Nickelback - How You Remind Me
piątek, 26 września 2014
czwartek, 25 września 2014
SOWA
Wszystkich, którzy lubią tematykę Dramione zapraszam na bloga:
dramione-love-me.blogspot.com
Pozdrawiam, rozdział pojawi się do soboty! ;3
niedziela, 7 września 2014
ROZDZIAŁ XI
Cóż, życzę Wam udanego tygodnia!
Mała kopia Krzywołapa biegała w tę i z powrotem ganiając małą, szarą, gumową mysz, która piszczała za każdym razem kiedy udało się jej nacisnąć ją małą, puchatą łapką. W ciągu ostatnich dni kociak był prawdziwą pociechą dla Hermiony Granger. Dziewczyna wśród przyjaciół czy znajomych wydawała się być tą dawną, wesołą i empatyczną Gryfonką, która pocieszała każdego kto tylko spróbował zrobić niemrawą minę w jej towarzystwie. Tylko jeden, jedyny, rudy malec wiedział, że jego Pani nocami wylewa strumienie łez co rano używając tego samego zaklęcia by zatuszować co raz to większe sińce pod czekoladowymi oczami. No, może i Minerwa domyślała się czegoś spoglądając na mizernie wyglądającą dziewczynę ale na razie nie dała tego po sobie poznać. Reszta była zbyt zajęta swoimi sprawami lub (jak Severus) odwracała wzrok.
- Och, Saperku - żaliła mu się pewnego chłodnego wieczoru. Akurat tego dnia lekcje kończyły się dosyć wcześnie a Harry z przykrością odwołał wizytę. Wyglądało na to, że między nim a Ginny nie dzieje się najlepiej. Ostatnio Miona zauważyła, że Rudowłosa przestała odpisywać jej na listy a jeśli już to robiła zachowywała dystans i ani słowem nie wspominała o narzeczonym. Miona miała nadzieję dostać zaproszenie na wyczekiwane wesele, nie na uczestnictwo w rozpadzie tej jakby nie patrzeć pięknej znajomości - czasami życie jest ciężkie, wiesz maleńki? - pocałowała w spłaszczony nosek malca. który prychnął głośno w ramach protestu ale już po chwili jak zwykle łasił się do Gryfonki, wymagając drapania po brzuszku i miliona innych pieszczot jakie mu zapewniała. - wpadłam jak śliwka w kompot - westchnęła używając mugolskiego przysłowia i delikatnie postawiła Sapera na ziemi, wstając i otrzepując szatę.- Niewiele czasu do kolacji - mruknęła spoglądając na zegarek. Miała już wychodzić decydując się na krótki spacer po błoniach, kiedy usłyszała ciche pukanie do drzwi. Podeszła i to co zastała po otworzeniu ich prawie ścięło ją z nóg. Stała w nich Ginewra Weasley. Nie byłoby to tak dziwnym zjawiskiem gdyby nie to, że narzeczona Harrego Pottera była zapuchnięta i zapłakana. Rude włosy sterczały we wszystkie strony, wypadając z niedbale zebranego kucyka a szaty które dziewczyna miala na sobie były wymięte i wyglądały na nieświeże.
- Ginn? - zapytała niepewnie Hermiona, uważnie przyglądając się płomiennowłosej.
- Mmmionaa - załkała kobieta, rzucając się w ramiona Gryfonce.
- Na Merlina, Ginny co się stało? - zamknęła drzwi za przyjaciółką ze szkolnych czasów i zaprowadziła ją w stronę sporego łóżka. Posadziła ją na nim i zapytała po raz wtóry - co się stało? Wyglądasz nieswojo.
Po piętnastu minutach szlochu i płaczu, Miona westchnęła i uznała, że niestety nie ma innego środka na uspokojenie jak tylko poczęstować dziewczynę Ognistą.
- Nie mogę znieść tej myśli - minęło pół godziny i teraz Miona starała się zmagać z niekontrolowanym bólem głowy. Bez problemu kobieta wywnioskowała, że najmłodsza latorośl Weasley'ów po prostu ukierunkowała swoje uczucia zupełnie nie tam, gdzie powinna. Nie kochała Harrego. Poznała kogoś. Przecież on się załamie! Szaleje za Ginny! Rozpaczała w duchu Hermiona bijąc się z własnymi myślami. Wiedziała, że Rudowłosa ma prawo być szczęśliwą. Ale nie miała prawa w tak perfidny sposób oszukiwać Herrego a trzeba w tym miejscu dodać, że nie zamierzała odejść od narzeczonego. Zamierzała trzymać romans w tajemnicy i Hermiona miała prawie stuprocentową pewność, że mimo zapewnień nie ma zamiaru go zakończyć.
- Ale.. ale nie powiesz mu, prawda Mionka? Obiecuję ci, już z tym skończyłam - Ruda patrzyła na nią błagalnie ale Hermiona odczuwała swego rodzaju niechęć. Z jakiegoś powodu nie była w stanie uwierzyć kobiecie. A może nawet tego nie chciała.
- Nie, oczywiście że nie - znowu te dziwne wrażenie. Że musi mu powiedzieć. Że okłamuje Ginny.
Chciała jak najszybciej zostać samą z własnymi myślami, jednakże Ruda do domu udała się dopiero o drugiej nad ranem. Hermiona niczego nowego nie była w stanie wywnioskować, a w środku aż gotowała się z powstrzymywanego strachu, wstrętu i gniewu na samą siebie. Jak ona spojrzy w oczy przyjacielowi? Kocha go jak brata, a oszukuje jak najgorszego z wrogów. Powinien wiedzieć a może raczej ona powinna przekonać Ginewre do poważnej rozmowy z mężczyzną.
- Zabini Blaise - warczała pod nosem - idź do diabła, frajerze.
Po dwóch porządnych kieliszkach Ognistej uspokoiła się nieco i postanowiła odłożyć zmartwienie na rano. Wtedy przemyśli jak to rozegra.
Cóż, krótki prysznic jest chyba wskazany - pomyślała kierując się w stronę toalety i wyciągając duży, puchaty ręcznik. Strumienie gorącej wody (jak zawsze) były w stanie ją uspokoić. Płyn o zapachu mlecznej czekolady ześlizgiwał się razem z pianą po ciele dziewczyny. Piętnaście minut, pół godziny, godzina.
- Granger, utopiłaś się? - kobieta znieruchomiała. Do drzwi dobijał się nie kto inny jak Snape.
- nn, nnie.. - odpowiedziała niepewnie i nagle zrobiło się jej zimno.
- Zmieniło się coś odkąd miałem tę wątpliwą przyjemność prowadzenia z tobą konwersacji ostatnim razem? Wydawało mi się wtedy, że nie masz problemu z wywrzaskiwaniem oszczerstw pod moim adresem.
Drzwi otworzyły się i uderzyły z głuchym trzaskiem w kamienną ścianę.
- Jak śmiesz?!
- A jednak nic się nie zmieniło. Ta sama, pyskata Granger - nie wierzyła własnym oczom. Na ustach Severusa rozciągnął się szeroki uśmiech.
- Co cię tak bawi, idioto? - warknęła Miona ale w duszy odetchnęła z ulgą. Chociaż nie... ten uśmiech wzbudzał w niej pewnego rodzaju niepokój.
- Raczej kto - odparł a jego czarne oczy z powrotem nabrały nieodgadnionego wyrazu. Hermiona miała jednak wrażenie, że zanim przygasły dostrzegła w nich dziwny błysk.
- Jesteś pijany? - zapytała z gniewem
- Nie.
- Chory?
- Nie..
- Umierasz?
- Zgłupiałaś, Granger?
- Voldemort wrócił?
- Na Merlina dziewczyno, czyś ty zgłupiała do końca?
- Chyba ty
- Uważaj sobie do kogo mówisz
- No a niby do kogo? Do starego, wrednego, wykorzystujące..
- Dobrze wiesz, że się myliłaś.
- Nie wiem.
- Nie potrafisz kłamać, Granger.
- Za to ty jesteś kłamcą doskonałym, Snape.
- Farsa.
- Co? - dziewczyna została zbita z tropu.
Mężczyzna wykorzystując chwilę dezorientacji ze strony Gryfonki przycisnął zimne i twarde wargi do jej malinowych, ciepłych usteczek i władczo objął kobietę w pasie.
- Snape, jesteś okropny - skomentowała jego działania, by po chwili pogłębić pocałunek zaczęty przez Mistrza Eliksirów. Dreszczyki przyjemności przeszywały jej ciało i nie wiedziała, ile to trwało. Jego język pieścił jej podniebienie, a ona przycisnęła się całym ciałem do mężczyzny, do którego bezsprzecznie coś czuła. Nie chciała tego kończyć i on także nie chciał, choć przecież ta akurat tego wiedzieć nie mogła.
- Nigdy więcej nie zwiąże się z Gryfonką - wywarczał nagle Severus, brutalnie przerywając pocałunek.
- Nie związałeś się - upomniała go kobieta.
- Już tak - mruknął jej prosto w usta i wrócił do pieszczenia jej warg.
Subskrybuj:
Posty (Atom)