Kto jak kto, ale Hermiona Granger z pewnością nie miała powodu do szerokiego uśmiechu na twarzy. Nie można było winić dziewczyny. Niespełna pół roku temu straciła narzeczonego - Ronalda Weasleya. Jakby tego było mało w wyniku ciężkiego szoku poroniła tym samym unicestwiając niespełnione marzenia i zatracając się w wirze pracy jaki zafundowało jej ministerstwo.
- Jak sobie radzi? - czarnowłosy mężczyzna z udręczoną miną odwrócił wzrok od szerokich okiennic przez które mógł obserwować przytłaczający, choć rzeczywisty obrazek.
- Bez zmian Severusie - westchnął Michael kierując się w stronę skórzanej kanapy i sącząc powoli mugolskie martini.
- Gdyby tylko wiedziała...
- Nie dowie się - zapewnił młodzieniec.
Severus Snape spojrzał z ukosa na przystojnego, młodego blondyna. Niespiesznie opadł na fotel mieszczący się na przeciwko niego i zapytał wpatrując się w niego uważnie
- Dlaczego ty nie podejmiesz się tego zadania?
- Przerabialiśmy to. Reszty dowiesz się w swoim czasie.
- To, że pochodzisz z rodziny Malfoya nie znaczy jeszcze, że nie byłbyś zdolny tego dokonać. - zaperzył się mężczyzna ciskając błyskawicami w Michaela. On, nauczyciel eliksirów miał się podjąć tego zadania? - słuchaj. Nie mam..
- Tak, tak doświadczenia w tych sprawach. Powtarzasz się wuju. Nie zapominaj jednak - wszyscy mają cię za zmarłego. Co miałbyś ze sobą począć? Przecież nie wrócisz nauczać w Hogwarcie. - wysunął argument. Starszy zastygł na moment w bezruchu by wreszcie wzruszyć bezradnie ramionami i ze zrezygnowaniem oznajmić
- Jestem gotowy.
- Wspaniale! - Michael zatarł dłonie a jego twarz rozświetlił szeroki, olśniewający uśmiech. - w takim razie widzimy się jutro. Poza tym - odwrócił się jeszcze w stronę najwyraźniej przybitego całą tą sytacją byłego mistrza eliksirów - mylisz się. Jestem przyjacielem Hermiony.
- CO? - wyrwało się mężczyźnie, ale odpowiedział mu już tylko huk zamykanych z zamachem drzwi.
Cholerny dzieciak! Co jeszcze przede mną ukrywa? Czarnowłosy noga za nogą powlekł się w stronę okna, zaciskając dłonie na parapecie. Jego wzrok zdążył zarejestrować jeszcze jak piękna dwudziestotrzyletnia kobieta znika gdzieś w tłumie kierując się w stronę sąsiedniej ulicy. Westchnął i przymykając oczy szepnął już tylko
- Niczym anioł w nostalgii.
Krótki prolog, który mam nadzieję zachęci Was do dalszego czytania.