Wracam z nowym rozdziałem! Tak wiem, że jest kiepski i szczerze mówiąc straszliwie się z nim męczyłam. Zostawiam go Wam. Wena nie wraca, niestety. ;c - jak się czujecie z myślą że tak niewiele czasu i powrócimy do szkoły?
Ciemne korytarze świeciły pustkami i Miona już miała nadzieję, że może nie będzie musiała znosić towarzystwa starego nietoperza, kiedy usłyszała jakieś hałasy.
- trzecie piętro! - mruknęła do siebie i pognała w stronę ruchomych schodów, które teraz wydawały się być pogrążone w głębokim śnie.
- Louis, ruszaj się! - głos jednej ze starszej uczennic dobiegł Hermione. Pospieszyła w stronę garbu jednookiej czarownicy. Niewiele osób wiedziało, że ona i jej przyjaciele w czasach szkolnych cieszyli się znajomością siedmiu tajnych przejść a było trzeba dodać, że Filch wiedział tylko o czterech. Rzecz jasna ona starała się nie łamać regulaminu szkolnego, jednak gdy sytuacja tego wymagała...
- Cynthia, zapomniałem zaklęcia. Szybko, pamiętasz je? Jestem pewien, że zaraz nas złapią.
Hermiona Granger wyszła zza rogu, trzymając różdżkę w pogotowiu. Kiedy zobaczyła dwójkę Puchonów, którzy - a pamięć prawie nigdy jej nie zwodziła - oficjalnie ogłosili się parą podczas uczty powitalnej dla uczniów odetchnęła i roześmiała się w duchu.
- Wybieramy się do Miodowego Królestwa? - zapytała z delikatnym uśmiechem przypominając sobie czasy kiedy Harry robił dokładnie to samo. Nie chciała karać ich uciążliwym szlabanem w czasie Świąt, dlatego postanowiła sprawić im reprymndę i wszystko poszłoby zgodnie z planem gdyby nie fakt, że zza pleców Hermiony odezwał się zimny, groźny głos Severusa.
- Taylor, Coben co wy wyprawiacie? Wydawałoby się, że mizianie po kątach nie uprawnia do wymykania się po nocy.
- Ale, Panie Profe..
- Daruj sobie, panie Coben. Pięćdziesiąt punktów od Hafflepuffu i tydzień czyszczenia kociołków w moim gabinecie powinny ochłodzić wasze zapędy.
- Panie Profesorze, są święta.. - odważnie próbowała swoich sił Cynthia Taylor.
- Święta? - na ustach mężczyzny rozlał się okropny uśmieszek i Miona wiedziała, że nie jest to dobry znak. Podobnie zresztą jak czwartoklasistka, która nagle cofnęła się parę kroków do tyłu - skoro tak bardzo podoba ci się aktywność świąteczna, pomożesz jutro naszemu woźnemu, Panu Filchowi w uprzątaniu korytarzy i czyszczeniu zbroi po obiedzie.
- Snape - Hermiona uważała, że zdecydowanie przesadził.
- Zjeżdżajcie stąd, ale już. - zacisnął zęby i zanim Granger zdążyła mrugnąć Puchonów już nie było.
- Mogłeś sobie darować - warczała kiedy po raz szósty przechodzili przez pierwsze piętro.
- Granger, zamknij w końcu jadaczkę. - dziewczyna zazgrzytała zębami - i przestań zgrzytać tymi łopatami. Jak dalej tak pójdzie, zwichniesz szczękę i nie przegryziesz za suchego kurczaka, którego tak namiętnie pożerasz. Niedługo będziesz się toczyć po schodach. Ile kilogramów przybyło ci od początku roku szkolnego?
Tego było za wiele. Rozległ się głośny trzask i już po chwili Severus trzymał się za policzek, który przybrał barwę dojrzałych wiśni.
- Jak śmiesz! - syknął a jego oczy zmieniły się w dwie niewielkie aczkolwiek groźnie wyglądające szparki.
- Dostałeś to na co sobie zasłużyłeś - oznajmiła niewzruszona Miona, spoglądając na mężczyznę z politowaniem. - nie myśl, że zabolały mnie twoje słowa dotyczące mojej figury. Twoja twarz jest wystarczająco szkaradna, żeby przebić ten nieszczęsny fakt. Mowa o ogóle. - odwróciła się na pięcie i nerwowo spojrzała na zegarek. Z ulgą przyjęła fakt, że do końca nieszczęsnego dyżuru została niecała godzina.
Pierwsze, drugie i trzecie piętro - myślała gorączkowo, nie oglądając się za siebie. Krocząc delikatnie oświetlonymi, ziejącymi pustką korytarzami kurczowo trzymała się myśli o zbliżających się feriach. Wyjedzie, odwiedzi Harrego. Wyprowadzi się! O tak, Harry z pewnością pomoże znaleźć jej niewielkie, przytulne mieszkanie z werandą wychodzącą na plażę. Tak bardzo się za nim stęskniła.
- Granger - usłyszała cichy głos dochodzący z drugiego końca korytarza. Rozmyślania szlag trafił. - Granger? - zacisnęła pięści i z całym spokojem zapytała
- Czego chcesz, Severusie?
- Przeprosić, Hermiono.
Szedł w jej stronę bardzo powoli, jak gdyby bał się, że ucieknie niczym spłoszone zwierzątko. Zupełnie w sposób w który oswaja się dzikie zwierzęta.
Stała wrośnięta w ziemię i wydawało się, że zapomniała o istnieniu nóg. Z każdym krokiem, który zmniejszał odległość między Ślizgonem a Gryfonką sprawiał, że jej serce biło mocniej. Kiedy dzieliły ich niespełna dwa kroki, dziewczyna miała wrażenie że za moment wyskoczy jej z piersi. Wstrzymała oddech i zamknęła oczy.
- Granger? - Mistrz Eliksirów objął ją w pasie a jej ciało zadrżało pod wpływem przyjemnego bodźca. - wiem, że twoja opinia na temat mojej aparycji nie ujmuje za serce ale spójrz na mnie. - Gryfonka otworzyła czekoladowe tęczówki i natrafiła prosto na oczy Seva. Czarne jak żuk, wpatrywały się w nią z nieodgadnionym wyrazem. Po chwili poczuła jak jego chłodne, miękkie wargi zakrywają jej malinowe usteczka. Najprzyjemniejszy kontrast jakiego miała okazję w życiu doświadczyć. Miliony myśli przeleciały przez jej głowę w ciągu niespełna dziesięciu sekund. Chciała go i nie chciała. Pragnęła go odepchnąć i przyciągnąć do siebie. Żądała związku i natychmiastowego uwolnienia. Ale kiedy trzymał ją, tak drobną w swoich ramionach poczuła się zdominowana. Tylko jego. Zachwiała się i uwolniła z jego uścisku.
- Muszę iść - szepnęła kierując się w stronę dormitorium. Dogonił ją szybciej, niż mogłaby się tego po nim spodziewać.
- Odprowadzę cię - szepnął, odwracając głowę.
- Poradzę sobie, Sev. Muszę zostać sam na sam ze swoimi myślami.
- Jeśli zdecydujesz się... - ostrożnie dobierał słowa - nie zapomnieć o tym... - chwila zawahania - incydencie.. - przyjdź do mnie na kolację. Jutro o 19.
Nie odpowiedziała. Zostawiła go na końcu mrocznego korytarza, przeklinającego samego siebie za zniszczoną szansę i upadłą znajomość.
- Minerwa? - za oknem świtało a ona, Hermiona Granger właśnie wśliznęła się do dormitorium dyrektorki Hogwartu, Minerwy McGonagall. Z zaskoczeniem przyjęła do siebie fakt, że czarownica była już na nogach. Podniosła wzrok znad dokumentów, które porządkowała.
- Na rany Merlina, Hermiono! Nie spałaś?
Kobieta spuściła wzrok.
- Nie mogłam zasnąć. Przyszłam do ciebie bo
- Bo chciałaś porozmawiać o Severusie?
O nie! Jęknęła w myślach... widzą to wszyscy dookoła? Mam napisane na czole, że zostałam uwikłana w uczucia do najgorszego nietoperza jakiego miał okazję widzieć Hogwart?
- Nie martw się, tylko ja wiem - uspokoiła ją czarownica, która wydawała się czytać w jej myślach.
Odetchnęła z ulgą i zaczęła opowiadać. Kiedy skończyła i czekała na reakcje przyjaciółki, zauważyła że Minerwa marszczy brwi. Och, czyli będę musiała sobie odpuścić.
- On cię kocha, Hermiono. Nie, nie myśl że wydusisz to z niego w ciągu najbliższego roku, do tego chyba potrzeba by cudu. Ale czyny zastępują słowa.
- Nie wiem. Nie jestem przekonana.
- Cóż, wychodzi na to, że jesteś ślepa. Przepraszam cię Miona, muszę wysłać list do Ministerstwa. Zobaczymy się na śniadaniu.
Na śniadanie Hermiona nie poszła, podobnie zresztą jak na obiad. Severus obserwował puste miejsce przy stole, co raz bardziej ganiąc się w myślach. Co on sobie myślał.. że ktoś taki jak młoda, sympatyczna i (nawet on musiał to przyznać) urodziwa Granger zechce starego Mistrza Eliksirów? Zgorzkniałego, podłego śmierciożercę, który zabijał setki niewinnych ludzi w tym samego Albusa Dumbledore? Kretyn! Ale miał jeszcze nadzieję bo przecież ta umiera ostatnia.
Z niemrawą miną przygotował kolację dla dwojga. Niewielki stolik został przykryty czarnym, szykownym obrusem a półmiski ze smakowicie wyglądającymi potrawami czekały na gościa. Spojrzał na zegarek.
- No pięknie! - musiał spojrzeć jeszcze dwa razy aby upewnić się, że minęła 20. A jej? Nadal nie było. Zrezygnowany opadł na krzesło i nałożył sobie odrobinę owocowej sałatki.
- Ładnie to tak zaczynać bez gościa? - usłyszał aksamitny, tak dobrze znany mu głos za swoimi plecami i aż podskoczył z wrażenia. Wstał powoli, przyswajając sytuację. Przyszła! Odwrócił się w jej stronę. Szczerze mówiąc nigdy by się nie przyznał, że na jej widok zaparło mu dech w piersiach. Wyglądała olśniewająco. Kaskady loków opadały jej na plecy, czekoladowe tęczówki podkreślał delikatny makijaż a naturalne rumieńce dodawały uroku. Biała, prosta sukienka dopełniała całość.
- Ach...
- Mistrz Eliksirów zaniemówił? - roześmiała się perliście a jej śmiech był miodem dla duszy Severusa.
Odsunął krzesło i delikatnie ujmując jej dłoń.
Podziękowała grzecznie. Snape wiedział, że nie trzeba znów zaczynać trudnego tematu. Odpowiedzią było jej przybycie. Cały wieczór rozmawiali więc o głupotach. Kiedy otworzyli trzecią butelkę wina, mężczyzna zorientował się że Miona jest już bardzo zmęczona.
- Chyba powinnaś odpocząć - zasugerował wpatrując się w nią intensywnie.
- Ale przecież mieliśmy... nie, Sev. Najpierw zatańczymy, tak jak ci obiecałam.
Kołysali się w rytm wolnej muzyki. Sev szczęśliwy, że ma ją w swoich ramionach, Hermiona szczęśliwa że jest w jego objęciach. Severus nie mógł znieść myśli, że do końca jego zadania zostało niewiele czasu. Nie mógł jej tak oszukać. Była jego przyjaciółką i dziewyną, kobietą którą darzył sympatią.
- Hermiona? Muszę ci coś powiedzieć. - zaczął delikatnie nie wiedząc, jaka będzie jej pierwsza reakcja. Nie doczekał się odpowiedzi z jej strony. Spojrzał na Gryfonkę. Spała. Wyglądała tak słodko i niewinnie, zasnęła w jego ramionach. Czuła się przy nim bezpieczna. Ułożył ją w łóżku, czując... się rozczulonym? Nieee. A jednak to było to. Nakrył ją kołdrą i delikatnie muskał jej twarz swoją dłonią.
- Odkręce to Granger. Obiecuję.
- Severusie - mruknęła dziewczyna przez sen a na jej wargach pojawił się uśmiech.
Warto było czekać na ten rozdział, jest po prostu świetny! Mam nadzieję że nowy rozdział pojawi się wkrótce ;-)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! Po prostu każdym rozdziałem mnie zaskakujesz.
OdpowiedzUsuńrozdzial super. Zapraszam do mnie www.hg-ss-all-i-need.blogspot.com pozdrawiam Tora no Hana
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ;-)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńKochana, jeśli jeszcze raz powiesz, że ten rozdział był kiepski, to cię zabiję, wskrzeszę i znów zabiję i znów wskrzeszę, bo inaczej nie mogłabyś dla nas pisać :3
Ten rozdział był jednym z twoich najlepszych, możesz mi wierzyć. Mimo, iż Sev wydawał mi się ciut niekanoniczny, to jednak do tego rozdziału to pasowało. Cudeńko! <3
Naprawdę, jesteś wielka!
Pozdrawiam i życzę weny!
Twoja always
P.S. I nie mogę się doczekać nowej notki! :D
P.S.2 Zapraszam do mnie na nowy rozdział! :D snape-granger-inna-historia.blogspot.com
Zasnęła na stojąco? O.o
OdpowiedzUsuń